poniedziałek, 28 września 2015
Kraków ŁAŁ
Hura dotarliśmy! Tylko we dwoje, wycieczka z synem, chrupki, zabawki, śpiewanie i co bądź żebyśmy dotarli do Krakowa bez trzykrotnego postoju. Wózek to wróg jego największy ostatnio... nogi mam mamo i nawet szybko potrafię już nimi przebierać. Psia pogoda, ale Benio humor miał i cudowny dzień spędziliśmy. Targi mody, akcesoriów i zabawek dziecięcych to już siódma taka impreza w starym hotelu Forum. Ludzi mnóstwo i ledwo przejść można było, ale dla starego wyjadacza jakim jestem ja, dziesięć razy dookoła wszystkich wystawców to sama przyjemność :) Na pewno mnóstwo rzeczy mi umknęło ( Cali Mali jakieś mega książki znaleźli na targach- śledźcie co to za szał, bo na sklep mają wrzucić), ale ogólnie na wszystko zarzuciłam okiem na dłuższą chwilkę. Plac zabaw całkiem fajnie zorganizowany, klubokawiarnia elegancka i fajny butik, którego nazwy nie pamiętam, a fajne kiecki wisiały!
Moich oczu od tych huśtawek nie mogłam oderwać. Szyk taki francuski ... te pikowania, kolory, detale, wykonanie i te sznury grubaśne... no szok. Dzieci mieć nie trzeba, żeby taką huśtawkę sobie walnąć, bo to ozdoba salonu sama w sobie. Wersja huśtawek dla maluchów taka z oparciem również jest. Przemiłe dziewczyny to tworzą i znalazły dla nas nawet chwilkę na pogawędkę mimo kręcącego się grona zainteresowanych. Nie trzymam już w tajemnicy. To arte aria artesania. Huśtawki nie mamy, ale mamy cudownego aniołka i powiem wam, że on pachnie! Ja nie miałam o tym pojęcia, ale całą niedzielę jakiś zapach słodki się unosił w domu, a ciastek nie piekłam przecież :) Benio go pokochał i za pompona ciągnie. Dla nas numer jeden na ŁAŁ.
Titotki nasze kochane były i przywitaliśmy się cieplutko, bo ciapy-kozaczki wysokie teraz robią. Cieplutkie więc bardzo. Kto niemowlaczka ma to na zimę fajniutkie bardzo! Nigdy nie możemy się zdecydować na wzór... a jak się już zdecydowaliśmy to nam wykupili. Obiecali, że nam wyślą. To będzie nasza trzecia rozmiarówka z tych papci. Są niezniszczalne, do pralki wrzucam i jak nowe. Gdyby tylko noga tak szybko nie rosła... :)
Już jakiś czas temu myślałam o naklejkach na ściany, ale żadne mi nie odpowiadały. Do czasu kiedy pojawili się oni- przeklejki. Wzorów mnóstwo, kolory przesłodkie, takie jak uwielbiamy. Kropeczki, łezki, gwiazdki, chmurki... a my dostaliśmy autka! Zmartwieniem były moje chropowate ściany w całym domu- taki tynk, lecz bezpodstawnie, bo przeklejki trzymają się nawet na takiej powierzchni. Dla nas bomba i cena znakomita. Kochamy!
Brawo dla Roni Baby Design za retro liski i cudniaste zające. Bardzo przypadły nam do gustu.
kocyk Benia z liskami- Skrzynka Beniaminka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz