wtorek, 18 listopada 2014

PRZYJAŹŃ



















Byle te drogi się nigdy nie rozeszły... Schodziły się od czasów szkolnych, przez studenckie, potem pierwsza praca. I tak jesteśmy, wszystkie razem. Kolejne małe przyjaźnie... Kornelka, Ania, Maja i Benio. Cieszy to tak bardzo, ta przyjaźń, te herbaty, te wieczory, te rozmowy, te zabawy, te spacery.

Uwielbiam mój dom wypełniony zapachem kawy, ciasta w piecu. Dzień moich urodzin zawsze wprowadza nas powoli w nastrój świąteczny. Staram się cieszyć każdą chwilą spędzoną w gronie znajomych. Tak trudno nieraz się spotkać w jednym miejscu, o jednym czasie.

Miło jest, jak ktoś martwi się o ciebie kiedy twój telefon nie odpowiada od tygodnia. Nie ma bladego pojęcia o tym, że twój syn nauczył się już rzucać i rzuca wszystkim co tylko ma pod ręką.

Miło jest, jak ktoś wpadnie do ciebie chociaż wie, że włosy masz w nieładzie, chodzisz od rana w piżamie i w sumie to nie masz ochoty nikogo oglądać.

Miło jest również jak ktoś kupi ci czekoladki i zje razem z tobą, chociaż wie, że oboje jesteście na diecie.



W ten pochmurny, deszczowy dzień szukam już tylko tego wielkiego koca pod którym dokładnie rok temu siedziałam beztrosko i mogłam sobie pozwolić na najgłupszy program telewizyjny... Miałam wtedy w brzuchu arbuza i trzeba było mi usługiwać...

Tydzień później stałam się kobietą, matką, która przetrwa każdy ból.

Jakie to my kobiety jesteśmy silne, silne do granic wytrzymałości. To co nas kobiety łączy to chyba coś więcej niż przyjaźń... Tak nas wzięło na wspominki, jaka Maja gruba była, a Ania jak na wcześniaka przystało malutka taka. A teraz już tylko z każdej strony słychać : "mama! mama!" i  "MAMOOO". Och jak ja kocham ten stan, mimo, że tamten kochałam równie bardzo. Tak wleczemy się po etapach życia i korzystamy z każdej wspaniałej, podarowanej nam chwili.

Dziękuję tym, którzy przyczynili się do tortu ze świeczkami.
Dziękuję za to, że zawsze jesteście ze mną moi przyjaciele.
Dziękuję, że jesteście obecni w życiu mojego dziecka.

"Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem"

wtorek, 11 listopada 2014

Zdarzył nam się Kraków...

Zbliża się rok Beniamina i stwierdzam, że TO JUŻ ROK. Pomysł do głowy wpadł szybko. Jedziemy do Krakowa. Po co? Jak mawiał mój profesor na studiach... "bo w Krakowie trzeba bywać". A BENEK NIE BYŁ. Zdjęć mam dosłownie kilka mimo, że pogoda trafiła się piękna. Starałam się czerpać z tego dnia wszystko co najlepsze. Kawa na rynku nie jest tania, więc trzeba było się również delektować :)

Takie mam przemyślenia... czy romantyzm w związku przemija? Teraz te uczucia jakieś takie inne. Jesteśmy skupieni na synu i nie wiem czy to już tak będzie, czy to może tylko chwilowe. Może to wszystko tylko mi się tak wydaje przez "Pięćdziesiąt twarzy Greya"? :) Bałam się zaczynać, bo podobno stracę głowę. Straciłam.

Mężczyznom to niestety wszystko trzeba mówić. Czuje się tak. Potrzebowałabym tego. Proszę zrób to. Jak nie powiesz to się nie zorientują.

W drodze powrotnej cztery punkty karne... "dlaczego nie powiedziałaś, że było ograniczenie do 80 km/h ?" Ach ci faceci... są tak zakochani w tobie, że nawet znaków drogowych nie widzą, a Christian Grey to tylko postać literacka :)


kurtka zimowa Benia ZARA ,jestem zachwycona, jest długa, materiał się poddaje, jest ocieplana, jest kapturek, jest super
moja torba ZARA dostępna tutaj



czapa i komin Benia to nasza tajemna produkcja :)
mój szal Bershka

nowa pozycja Benia podczas zwiedzania, obracanie gondoli przodem do kierunku jazdy również nie pomaga :)





poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak to w górach u Benkowej prababci...

fotelik samochodowy Romer King Plus tutaj o nim, jestem bardzo zadowolona, nawet sama potrafię przekładać do drugiego samochodu :) wow :)


płaszcz  By O La  La  kupiłam w moim ulubionym sklepie tutaj
kalosze tutaj

spacerówka to Concord Quix , o wózku można przeczytać tutaj, jesteśmy bardzo zadowoleni, szczególnie z faktu, że w bagażniku mieści się i pies i wózek :)

czapusie mamy od MAGPIE :) genialna, nasz model jest już niedostępny , ale są podobne
kożuszek ZARA
spodnie ZARA tutaj
tenisówki ocieplane ZARA tutaj









Mnie do wyjazdu dwa razy nie trzeba namawiać. Jestem podróżnikiem z wykształcenia historykiem. Mam to chyba we krwi. Uwielbiam być tam gdzie jeszcze mnie nie było. Także jeśli ktoś dzwoni do mnie z pytaniem czy za godzinę będę gotowa to zawsze odpowiadam: "w sumie to już jestem gotowa". Nie są to może czasy studenckie kiedy szczoteczkę do zębów kupowało się już w drodze, ale jak na naszą czteroosobową rodzinę pakowanie wychodzi nam dość sprawnie. Tak, ta czwarta osoba to nasz pies. Zabieramy go ze sobą, ponieważ nikt z naszych znajomych go nie lubi  i vice versa.

W samochodzie już łóżeczko turystyczne Benia, spacerówka, nasza walizka (moja i Benia), reklamówka taty Benia (przynajmniej na każdy wyjazd reklamówka innej marki :)) ,a Majster w bagażniku. Wyprzedzam pytanie- nie nie mamy MINIVANA, ale dajemy radę.

Tym sposobem znajdujemy się wszyscy na A4 w drodze na Zakopanego.

W domu prababci Benia czas stanął w miejscu. Obiad z pieca, ciepło nie od grzejników, drewniane okna, a Majster w obórce. Zawsze będąc tam przytulam moje plecy do pieca kaflowego i cieszę się, że jest jeszcze miejsce, które w niczym nie przypomina otaczającego nas nowoczesnego świata. Zastanawiam się jak prababcia Benia wychowała w takich warunkach pięcioro dzieci? Wyobraźcie sobie  nie było zmywarek, podajników do pieca, płyty indukcyjnej, pralki, odkurzacza. Co więc zajmuje mi teraz tyle czasu??? No tak... nie było też internetu...

Choroba

Weekend trochę zasmarkany. Szukamy słoika, żeby zrobić mamuni ( w sumie teraz to już babciny) syrop z cebuli. Jadą z chlebem! Nie, no nie wychodzę! Poza tym zanim się zbiorę to mi odjedzie... Ja jeszcze w piżamie. Sobota 11:00. Benek jak zawsze zaczyna dzień od ściągania skarpetek  Ubieram się w końcu. Szybkie zakupy, spacer. Zakładamy już kożuszek i czapę. Nie możemy się rozchorować. W parku spotykamy znajomego pana z Zieleni Miejskiej. Dziękuję! Znowu udało mu sięrozśmieszyć Benia!

Nie możemy być chorzy. Nawet nie przyszło mi do głowy, że coś może być nie tak. Beni nawet wczoraj zrobił przecież pierwszy samodzielny krok... tadam ! Mamy jednak skierowanie. Zrobimy to usg. Moja przyjaciółka cała w nerwach, babcia Benia tylko dzwoni. Jak nie jedna to druga: "Załatwiłaś to w tym szpitalu?" "Macie już tą wizytę?", "Ten numer do tego neurologa załatw."
Wszyscy się przejmują, ale nie ja. Chyba po prostu żadna matka nie przyjmie wiadomości o chorobie dziecka. To przecież niemożliwe. Wszyscy w domu zdrowi. Koleżanka mnie pociesza, tylko że ja się tym w ogóle nie przejmuję. On jest zdrowy! Nawet tata Benia zaczął traktować go z większą czułością. Powtarzam jeszcze raz. On jest zdrowy.
W końcu jedziemy. Piękny dom pani doktor. Wcale się nie denerwuję. Mój syn musi być zdrowy...
..........................................................................................................
Jemy obiad. Bencio po swojemu. Tata Benia: "Musisz kochanie dużo zjeść, bo pani doktor powiedziała, że mało ważysz, a głowę taaaaaaką dużą masz!  " Teraz już śmiejemy się wszyscy.
Tylko katar pozostał.



sweter Bershka dostępny tutaj




spodnie MILAPINOU nie ma już tego modelu ale jest nowy :)
tutaj
buty ZARA stara kolekcja
czapka ZARA dostępna tutaj
komin ZARA dostępna tutaj
kożuszek ZARA MINI dostępny tutaj


body H&M tutaj